Młody chłopak wszedł do dużego budynku szkoły. To jego pierwszy dzień. Udał się do gabinetu dyrektora, gdzie odbył z nim rozmowę i dostał od niego plan lekcji. Szatyn wziął plecak i ruszył w kierunku swojej szafki. Zostawił tam niepotrzebne książki i zeszyty. Spojrzał na kawałek papieru, który trzymał w ręce i udał się pod odpowiednią salę. Zapukał i gdy usłyszał, że może wejść, tak zrobił. Przy biurku siedziała młoda kobieta, która gdy tylko go zobaczyła - wstała. Poprosiła go na środek.
- Ty jesteś Leon Verdas? - spytała, gdy chłopak rozglądał się po sali. Kiwnął twierdząco głową. - Jestem Angeles Hernandez, ale mów mi Angie. Jestem twoją wychowawczynią, to twoi koledzy z klasy, a teraz trwa godzina wychowawcza. Gdybyś mógł, to przedstaw się reszcie.
- Nazywam się Leon Verdas i jestem z Meksyku. - powiedział i zauważył jedyne wolne miejsce.
- Dobrze, zajmij miejsce. - kobieta uśmiechnęła się do niego. Zielonooki podszedł do ostatniej ławki, gdzie siedział, mniej więcej jego wzrostu, brunet. Usiadł obok niego.
- Hej, Diego. - chłopak z ławki wyciągnął w jego kierunku rękę, którą szatyn uścisnął.
- Leon. - nagle z ławki przed nimi odwróciły się dwie dziewczyny. Ta przed nim była blondynką o niebieskich oczach, natomiast druga była szatynką o czekoladowych oczach. Obie były ładne, ale szatynowi od razu bardzo spodobała się ta druga.
- Ludmiła, miło mi. - blondynka wyciągnęła w jego kierunku rękę uścisnął ją tak samo jak szatynki.
- Violetta. - dziewczyna uśmiechnęła się do niego. Szatyn nie mógł oderwać od niej wzroku. W końcu to zrobił, gdy obie dziewczyny odwróciły się do niego plecami. Pani, a może raczej panna Hernandez zwróciła im uwagę. Nie minęło pięć minut, a na ławce chłopaków wylądował kawałek papieru. Diego szybko rozwinął poskładaną na kwadracik karteczkę. Przeczytał co było na niej napisane i podał ją Leonowi.
- To do ciebie. - zaintrygowany chłopak chwycił liścik i szybko przeczytał jego treść.
Spotkamy się po szkole?
Miał nadzieję, że napisała to Violetta. W ekspresowym tempie chwycił długopis.
Zależy z kim
Złożył karteczkę w mniej dokładny kwadracik i podał Ludmile. Nie widział co się dzieje z karteczką. Po chwili wróciła do niego.
Dowiesz się dopiero na spotkaniu
Zanim cokolwiek napisał, spojrzał na kolegę z ławki. Brunet czując na sobie czyjeś spojrzenie odwrócił głowę w tamtą stronę. Okazało się, że to nowy mu się przygląda. Podsunął mu ten sam liścik.
- Wiesz może czyje to pismo? - Diego uśmiechnął się lekko i kiwnął delikatnie głową na tak. - A powiesz mi?
- Dowiesz się na spotkaniu. - zaśmiał się lekko. Szatyn wywrócił oczyma. - Dobra, dlatego że jesteś nowy i nic nie wiem to ci powiem. To pismo tamtego chłopaka, który siedzi w pierwszej ławce. - wskazał przed nich. Leon spojrzał zdziwiony na chłopaka. - To Danny, wystarczy, że powiesz mu, że nie interesują cię chłopcy, to nie będzie cię zaczepiał. Chyba, że cię interesują.
- Nie, jasne, że nie. Jestem hetero. Zresztą w klasie macie bardzo ładne dziewczyny. - brunet zauważył, że gdy to mówił przyglądał się Violettcie.
- Spoko. - zaśmiali się obaj.
Szatyn siedział na ławce pezed szkołą i rozmawiał z Diego. Zastanawiał się, czy może nazwać już go przyjacielem. Miał nadzieję, że tak będzie, bo brunet był naprawdę fajny. Nagle temat ich rozmowy zszedł na dziewczyny.
- Spodobała ci się Violetta, co? - brunet zadając to pytanie nadal był wpatrzony w brunetkę stojąca przy drzwiach do budy.
- Aż tak to widać? - szatyn podrapał się po karku.
- Wiesz, trudno nie zauważyć. - zaśmiał się. - Mam nadzieję, że nie jesteś gościem, który raz przeleci i zostawi? - spojrzał poważnie na kolegę. Leon się zdziwił. Zastanowiło go co może łączyć jego towarzysza i śliczną szatynkę.
- Nie, ale nie ukrywam, że szarpnąłbym jak Reksio szynkę. - brunet zaśmiał się, ale po chwili spoważniał.
- Na pewno?
- Tak, bo - szatyn się zaciął. Nie chciał mówić tego chłopakowi, który pewnie już nie jedną przeleciał.
- Bo?
- Bo nie jestem taki. Zresztą nieważne. - brunet chwilę milczał.
- Jeszcze żadnej nie przeleciałeś?
- Cicho.
- Czyli zgadłem. - Diego się zaśmiał.
- To nie jest śmieszne. Mam problemy z dziewczynami. Wszystkie okazywały się zwykłymi szmatami, albo gdy znalazła się jakaś normalna to zostawiała mnie przez powiedzenie jej mojej tajemnicy, którą nie jest tylko to, że jestem prawiczkiem.
- Jesteś prawiczkiem? - odezwał się damski głos. Spojrzeli do góry i zobaczyli dziewczyny z ławki przed nimi. - Violetta, chłopak w sam raz dla ciebie. - zaśmiały się obie. - Viola zawsze chciała zozprawiczyć swojego chłopaka, ale każdy już nim nie był. - Leon uśmiechnął się sztucznie.
- Nie przejmuj się stary. - Diego poklepał go po ramieniu. - Każdy facet nim kiedyś był.
Pierwszy rozdział nowej historii. Jaką tajemnicę ma Leon? Może okaże się w następnym albo w trzecim. To opowiadanie mam zamiar pisać najdłużej i jestem ciekawa jak to wyjdzie. Do następnego, który nie wiem kiedy, ale niedługo. Może nawet za tydzień, albo w środku tygodnia. Jeszcze zobaczę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz